Nie ma osoby, która nie wiedziałaby, co to takiego komuna. Tak popularnie nazywa się ustrój polityczny, który obowiązywał przed nastaniem solidarności. Zwłaszcza u osób starszych – dziadków i rodziców – pojawia się nagminnie we wspomnieniach. Bo przecież wtedy żyło się lepiej. Niektórzy do tej pory nie potrafią odnaleźć się we współczesności i ciągle wracają do czasów komunizmu. Porównują dwa światy, które przecież są inne. Czasy się zmieniły, a postęp był nieunikniony. Osoby starsze jednak wiele by dały, żeby móc wrócić do tamtych lat. Tylko dlaczego? Czy rzeczywiście tęsknią tylko za tamtym ustrojem?
O ustroju komunistycznym uczono w szkole. Stanowił integralną część historii państwa i nie można go pominąć, mimo że przez znaczną część osób i historyków oceniany jest negatywnie. W Polsce wprowadzony został po II wojnie światowej, ale jego początków na świecie, jako ideologii, można szukać znacznie wcześniej. Pierwsze elementy tej doktryny znaleźć można już u Platona i Tomasza z Akwinu. Jednak za pierwszy tekst, zawierający jej wytyczne uważa się dzieło Karola Marksa z 1848 r. „Manifest komunistyczny”. O co chodzi w tym ustroju? Otóż wyznawcy tej ideologii uważali, że celem i zadaniem klasy robotniczej jest stworzenie bezklasowego społeczeństwa (zniesienie dominacji burżuazji i mieszczaństwa), zorganizowanie samorządu powszechnego, miała na celu także zniesienie własności prywatnej i wprowadzenie egalitaryzmu. Hasłem przewodnim było: „od każdego według jego zdolności, każdemu według potrzeb”. W XX w. koncepcja Marksa została uzupełniona przez Lenina i zapewne według jego mniemania ulepszona. Po konferencji w Jałcie w 1944 r. państwo polskie dostało się w ręce władz radzieckich. Komuniści przejęli Polskę.
Jednak z relacji osób, które żyły w czasach obowiązującej komuny, nie wydaje się, że sytuacja w państwie była zła. Wręcz przeciwnie – zawsze z pewną dozą sentymentu i wzruszenia mówią o tamtych czasach. Bo wtedy żyło się lepiej. Ludzie nie byli tak zdemoralizowani, wszystkiego było pod dostatkiem i nie trzeba było walczyć o przetrwanie. Państwo prosperowało na zadziwiająco dobrym poziomie, a i społeczeństwo je szanowało. Teraz pełno jest zawiści i złości. Ludzie nie mają pracy i dostatnich warunków do życia. Za komuny było to nie do pomyślenia.
Większość ze starszego pokolenia z nostalgią wspomina te czasy, kiedy to na rynku pracy każdy znajdował zatrudnienie. Nie było takiej sytuacji, że dla kogoś, kto chce pracować nie ma miejsca w zakładach. Wystarczyło chcieć – praca była, nawet nie trzeba było jej zbytnio szukać, zdarzało się, że to ona przychodziła do szukającego.
Ci, którzy nie pracowali uważani byli za margines społeczeństwa, nazywano ich niebieskimi ptakami, a jeśli ówczesna milicja spotkała takiego delikwenta, szwendającego się bez zajęcia po ulicach, potrafiła zwyczajnie zaaresztować. Można stwierdzić, że brak pracy był poważnym wykroczeniem. Bo przecież państwo zapewniało ją każdemu, więc nikt nie miał prawa nie skorzystać z podanego na tacy zatrudnienia. Teraz jest zupełnie inaczej. Pracy nie ma, a bezrobotnych przybywa w zastraszającym tempie. Ludzie muszą się nieustannie martwić o swoją przyszłość, co kiedyś było nie do pomyślenia. Praca zapewniała bezpieczeństwo, którego teraz nie ma z wiadomych każdemu powodów.
Opowieści o czasach komuny dotykają także służby zdrowia, która wtedy była bezpłatna. Nie było tak, że ten, kto chce być porządnie wyleczony musi płacić za to wielkie sumy, bo wszystko było za darmo. Lekarze i sanatoria były powszechne, a nie jak w dzisiejszych czasach tylko dla tych, których na to stać. Oczywiście, obecnie lekarze także przyjmują nieodpłatnie, ale nieraz trzeba czekać w kolejkach miesiącami. Kiedyś było zupełnie inaczej. Starsi łapią się za głowy. Poza tym dzieci miały możliwość zwiedzenia kraju. Organizowane były kolonie i obozy z zakładu pracy rodziców, a dla dorosłych wycieczki zakładowe. Nie dość, że była praca, to jeszcze umilała ona czas wolny.
Poza tym za tamtych czasów można było i zjeść porządnie. Dostępne było prawdziwe mięso, masło, śmietana, mleko i czekolada. A teraz wszystko jest podrabiane, naszpikowane chemią. Produkty są sztuczne i właściwie nie nadają się do jedzenia. Kiedyś było niemożliwe, żeby zjeść tak niezdrowo. Młodzi ludzie nie wiedzą, co to prawdziwy smak masła, czy czekolady, wszystko teraz tylko przypomina te wyroby. Za tamtych czasów można było zjeść dobrze i niedrogo.
Co więc mają do tych wspaniałych czasów relacje o pustych pułkach w sklepie, o długich kolejkach i kartkach, za które można było kupić żywność? Co mają do tego opowieści o strachu przed donoszeniem i o zamykaniu w więzieniach za własne poglądy? Skoro było tak pięknie, dlaczego ten ustrój został wyparty? Może obalono go bez powodu, skoro ludziom żyło się aż tak dobrze? Obecne czasy nie są najlepszymi w historii Polski. Powszechne jest bezrobocie, spadł poziom życia, upadły znacznie przemysł i rolnictwo. Jednak nie wszystko przecież jest złe. Dużo się polepszyło, dużo się pogorszyło. Przede wszystkim ludzie żyją bardziej swobodnie i panuje wolność słowa. Nie grozi więzienie za wyrażenie własnego poglądu. Nikt nie donosi na nikogo, a w sklepach dostępne są produkty, na które jest zapotrzebowanie. Ludzie mają dostępne wszystkie te rzeczy, które są im niezbędne, nie muszą chodzić po słynne pieczątki do zakładu, a potem stać w długich kolejkach. Wszystkie podstawowe rzeczy, które przydają się w życiu, są ogólnodostępne. Były czasy, kiedy za komuny żyło się w dobrobycie i w dostatku, ale w ostatnich latach panowania tego ustroju nastąpiła diametralna zmiana. Warunki życia pogorszyły się, ale o tym niewielu już wspomina. Nikt przecież nie lubi mówić o rzeczach złych. W pamięci pojawiają się obrazy tylko dobrych chwil i lat, dlatego czasy na krótko przed upadkiem komunizmu nie są zawierane w relacjach. Dobrze, że znaleźli się ludzie, którzy obalili ten ustrój, bo kto wie, czy młode pokolenie miałoby możliwość życia w wolnym państwie…
Starsze pokolenie lubuje w opowieściach o czasach popularnej komuny. Relacjom o dobrach, które wtedy płynęły, nie ma końca. Współczesna sytuacja państwa jest dla nich zupełnie zła. Mówią, że kiedyś było lepiej, że żyło się łatwiej. Opowiadają, że za czasów ich młodości, nikt nie musiał się bać o dzień jutrzejszy. I chyba właśnie tutaj tkwi szkopuł. Starsi z lubością wspominają komunizm, bo mogą wrócić do swojej młodości. Chociaż we wspominkach poczuć się o kilkanaście lat młodszymi. Może wcale nie zależy im na samej ideologii, tylko na odmłodzeniu własnej osoby? Przecież nie wszystko za komuny było aż takie znakomite. Ale o ile wspanialsze było życie, gdy miało się naście lat!
Joanna Piskorska